"Administracja skarbowa kosztuje nas rocznie prawie 5 mld zł, z tego 2,5 mld zł same urzędy skarbowe. Kiedy zestawimy wydatki na urzędy z sumami, które udało im się dodatkowo pozyskać dla budżetu ponad to, co dobrowolnie wpłacamy fiskusowi, okaże się, że pozyskanie każdego dodatkowego złotego kosztowało państwo w ubiegłym roku 2,29 zł."

Porażający tekst. Zawiało wręcz grozą. Ale mam radę dla autorki: przestać dobrowolnie wpłacać pieniądze fiskusowi - i po problemie.
Więcej n/t oczędności, jakie można poczynić na skarbówce, znajdziecie tutaj...

Szkoda jednak, że nasze pieniądze wydane na edukację autorki tekstu i zespołu redakcyjnego  okazały się zmarnowane.
Niestety, obawiam się, że jest to obaz powszechny stanu wiedzy jaką potrafi przekazać nasz system edukacji.
Czy nie lepiej byłoby zaniechać nauki w szkołach, a organizować tylko sprawdziany dla zainteresowanych (oczywiście na lepszym niż obecnie poziomie, żeby takie perełki nie przeszły przez ich sito)? Policzcie oszczędności. A jak rozkwitnie - w statystykach - gospodarka! Spodziewam się wzrostu liczby przedsiębiorców - o liczbę prywatnych korepetytorów. Oczywiście pod warunkiem, że zostaną wprowadzone ulgi podatkowe związane z ich zatrudnieniem, żeby im nie przyszło do głowy ukrywać się w szarej strefie. W ten sposób w każdej rodzinie obok niani zagości i nauczyciel. 

A co powiedzielibyście na prywatnego lekarza? Nic prostszego - należy zlikwidować powszechne ubezpieczenie zdrowotne. Łatwo policzyć ogrom oszczędności, jakich nie oddalibyśmy z tytułu składek. Za 2010 r. wyniosly one ponad 55 mld. zł.! Nie wszyscy przecież korzystają z tych środków. Interesuje Was kto korzysta? Znam miejsca, gdzie można to sprawdzić na własne oczy, ale jeśli jesteście ciekawi, to z grubsza dowiecie się choćby tutaj...